Fizyczny kurs pieczenia babki
W pewien słoneczny czwartek (19.03), z powodu nieobecności naszej ulubionej (i jedynej) nauczycielki wf-u, w ramach zastępstwa mieliśmy fizykę. Z racji tego, że nasza szkoła nie wypuszcza swoich uczniów wcześniej ze swoich murów, zostaliśmy zmuszeni do zostania w EKOSIE na lekcję z Panią R. Sama fizyczka nie była z tego powodu zadowolona, ponieważ musiała przez nas (a raczej przez dyrekcję) zostać w pracy godzinę dłużej. Proponowaliśmy, żeby nauczycielka wpisała nam nieobecności i żebyśmy poszli do domu. Niestety nie przystała ona na nasz pomysł. Zamiast tego mieliśmy liczyć zadania. Oczywiście poziom zmęczenia w naszej klasie był bardzo wysoki, co spowodowało, że jakość rozwiązanych ćwiczeń była zła. Z tego powodu postanowiliśmy, znajdujący się na nauczycielskim komputerze, "Kurs pieczenia babki". Zawierał on przepis na babkę piaskową oraz zadania (fizyczne!) jego dotyczące. Należało do nich między innymi odtworzenie ilości składników, czy procesu pieczenia. Kursowi towarzyszyło dużo śmiechu i zabawy. Nasz klasowy cukiernik zadeklarował się, że upiecze babkę z czekoladową polewą, z "fizycznego" przepisu. To była najlepsza lekcja fizyki od czasów dźwigni z miotły Pana Zamojcina.
Poniedziałkowa fizyka zaskoczyła nas trudną kartkówką, która nie dotyczyła niestety "babkowej" lekcji. Po 40 minutach ciężkiej pracy umysłowej, skonsumowaliśmy upieczoną przez Filipa babkę z polewą. Była wyśmienita!!!
Liczymy, że każda fizyka będzie kończyć się równie słodkim elementem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz